W ramach krótkiego
wstępu należałoby nieco wyjaśnić, co to za zespół. Otóż Ensiferum to fiński
zespół folk metalowy, założony w 1995 roku.
Obecnie członkami zespołu są Petri Lindroos, Markus Toivonen, Sami
Hinkka, Janne Parviainen oraz Emmi Silvennoinen.
Sama nazwa zepołu z
łaciny oznacza "dzierżący miecz".
Unsung Heroes to szósty z kolei album zespołu, wydany 27 sierpnia 2012 nakładem Spinefarm Records zarówno w wersji standardowej, jak i limitowanej (wzbogaconej o utwór Bamboleo a także krążek DVD z dokumentem przedstawiającym proces nagrywania płyty).
Zanim jednak przejdę
do sedna - warto wspomnieć, że w lipcu zespół opublikował link
przedstawiający powstawanie teledysku do In My Sword I Trust, który powstał we Wrocławiu przy
udziale Grupy 13.
Na krążku znajdziemy 10 utworów, łączny czas trwania
to ponad 61 minut, co moim zdaniem jest wynikiem dość imponującym, zważywszy na
to, że większość współczesnych płyt trwa około 40 minut. Mimo tego, że płyta może
wydawać się dość długa, gdy już się w nią wsłuchamy okaże się, że ta godzina
umknęła nam niezwykle szybko i z całą stanowczością nie jest to czas
zmarnowany. Zwłaszcza jeśli lubimy metal lub brzmienia skandynawskie.
W Unsung Heroes
zakochałem się od pierwszego odtworzenia. Miłość ta trwa do tej pory.
Album otwiera
niespełna dwuminutowy, instrumentalny Symbols, dobrze wprowadzając nas w klimaty skandynawskiego
metalu. Kolejnym utworem jest wspomniamy przeze mnie wcześniej In My Sword I Trust z
pokrzepiającym refrenem Rise my brothers,
we are blessed by steel In my sword I trust!.
Kolejnymi nagraniami
są tytułowy Unsung Hereoes
a następnie Burning Leaves,
z równie porywającym refrenem co w In My Sword I Trust. Po płonących liściach
przychodzi czas na Celestial
Bond, w którym po raz pierwszy na tej płycie usłyszymy młody, kobiecy
głos. Głos ten należy do Emmi Silvennoinen, wokalistki należącej do zespołu od
2007 roku. Kontynuacją utworu jest (rodzielony przez Retribution Shall Be Mine) niesłychanie
udany moim zdaniem, Star Queen
(Celestial Bond Part II), przechodzący w dobry Pohjola by z kolei przeistoczyć się w spokojny Last Breath.
Ostatnim nagraniem
jest długi, prawie siedemnasto-minutowy Passion Proof Power, który jest dobrym podsumowaniem
albumu.
Jeżeli zaś chodzi o
wydanie: album został wydany w standardowym jewel-casie wewnątrz której możemy
znaleźć teksty wszystkich utworów a także zdjęcie zespołu. Mogłoby się zdawać,
że to mała rzecz, właściwie standard jednak mimo to nadal cieszy.
Jedyna rzecz, na
którą mógłbym narzekać to dość wysoka cena i ogólna
"trudnodostępność" albumu w polskich sklepach. Koszt standardowego
wydania to około 60 zł, za wydanie delux zmuszeni będziemy wydać o 20 zł
więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz