16 kwietnia 2013

Trafiony Piorunem (2012) - recenzja filmu


gatunek: Dramat/Komedia
produkcja: USA
premiera: 21 kwietnia 2012 (świat)
reżyseria: Brian Dannelly
scenariusz: Chris Colfer
tytuł oryginalny: Struck by Lightning

Trafiony Piorunem to komediodramat produkcji amerykańskiej z 2012 roku. Opowiada on historię życia Carsona, nastolatka, który zmarł w wyniku porażenia piorunem. Narracja prowadzona jest więc w formie wspomnienia zza grobu. Pomysł na takie skonstruowanie filmu oczywiście nie jest nowy, możemy znaleźć wiele, często dużo ciekawszych filmów, skonstruowanych w podobny sposób.

Chłopak w swojej opowieści mówi o swoich marzeniach, ambicjach. Zamierza zrobić wszystko, żeby wyrwać się z małego miasteczka, w którym spędził całe życie. Z tego powodu, aby dostać się do swojego wymarzonego college'u, prowadzi gazetkę szkolną. Niestety pozostali jej redaktorzy nie są zbyt entuzjastycznie nastawieni do swojej pracy, więc często musi ją redagować w całości samemu.

Jak się później okazuje, obecnie aby dostać się na uczelnię, nie wystarczy już bycie redaktorem gazetki szkolnej, dlatego Carson postanawia rozpocząć wydawanie gazetki literackiej, z pracami uczniów. Jak nietrudno się domyślić, pomysł ten nie spotyka się niestety ze zbyt entuzjastycznym przyjęciem, ani wśród kolegów ani grona pedagogicznego. Z tego powodu bohater, aby zdobyć środki potrzebne na realizację celu, zawiera układ z mamą. Jest nią Sheryl, kobieta z problemami emocjonalnymi i alkoholowym, porzucona przez męża, dla którego zrezygnowała z własnych ambicji bycia farmaceutą. Stara się odbudować więzi z synem, który wkrótce zamierza opuścić swój rodzinny dom. Jej psycholog podczas wizyty powiedział, że Carson, a również inni nastolatkowie, powinni niezależnie od swojego stanu zażywać środki antydepresyjne, ponieważ rzekomo pomagają się skupić. Właśnie na tym ma polegać wspomniany wcześniej układ, Sheryl da synowi pieniądze na prowadzenie gazetki, gdy ten zgodzi się brać antydepresanty.

Kolejną kwestią, z którą musi uporać się młodzieniec jest nakłonienie rówieśników do współpracy. Jak się szybko okazuje, wie o kilku rzeczach, o których jego znajomi (i jeden nauczyciel) woleliby się publicznie nie chwalić. Postanawia ich szantażować, aby ci dostarczali mu swoje prace. Pomimo, że szantaż się udał, prace spływały szerokim strumieniem, przedsięwzięcie się nie udało, nikt nie był zainteresowany kupnem magazynu. Carson, jeszcze przed śmiercią, publikuje w gazetce opowiadanie, które w dzieciństwie pisał dla babci, jednak nigdy go nie dokończył.

Film trwa półtorej godziny a w tym czasie oprócz powyżej zarysowanej fabuły pokazuje również kilka wątków pobocznych. Dowiemy się na przykład jak wyglądają relacje ex-męża Sheryl z jego nową narzeczoną, poznamy schorowaną babcię Carsona, dość specyficzny przekrój społeczności szkolnej. Problemem jednak jest to, że żaden z tych wątków nie został rozwiązany. Tak właściwie to nie został nawet wystarczająco rozwinięty. Trudno jest nie odnieść wrażenia, że twórcy mieli wiele pomysłów, jednak niezbyt wiedzieli jak z nich skorzystać.

Zdjęcia do filmu trwały dwa tygodnie, co niestety widać. Gra aktorska jest najwyżej średnia, historia niedopracowana i dziurawa. Film sprawia wrażenie jakby starał się zmusić widza do refleksji, jednak nieskutecznie. Mnie osobiście Trafiony piorunem ani nie rozbawił, ani nie wzruszył. Szczerze mówiąc, było to jedno z najdłuższych 90 minut spędzonych przed ekranem telewizora w ostatnim czasie. Nie polecam tego filmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz